- O co chodzi? - powtórzył pytanie i zaczął powoli taksować wzrokiem mężczyznę. Jakim cudem on ma takie suche i czyste buty w środku zimy? - pomyślał - przecież nie odśnieżałem od wczoraj, a śnieg sypie non stop i jeszcze ten dziwny akcent...., pozostawił sobie do rozwiązania tę zagadkę na później, a na głos dodał – Ja jestem Grzegorz Domowski.
- Wspaniale – ucieszył się mężczyzna – otrzymałem adres z administracji tego budynku, Pan jest gospodarzem tego obiektu?
- Taak, ja – rzekł powoli - ładnie powiedziane „gospodarzem” dziś tak już nikt nie mówi - zamyślił się starzyk – dozorcą, cieciem, stróżem, sprzątaczem – a ostatnio na kanwie serialu Alternatywy 4 – Aniołem. Nigdy gospodarzem, to słowo wyszło z języka polskiego czterdzieści kilka lat temu. Powojenne władze zadbały aby „gospodarz” był tylko jeden – zza wschodniej granicy.
- O co chodzi – zapytał po raz trzeci.
- W administracji poinformowano mnie, iż w kamienicy tej jest do wynajęcia mieszkanie, a Pan podobno ma klucze aby można je obejrzeć.
- Tak, które mieszkanie Pana interesuje, są trzy wolne. Dwa dwupokojowe, a jedno czteroizbowe. Pełny wybór od pierwszego do czwartego piętra. - rozgadał się dozorca – Ja polecam czteropokojowe na drugim piętrze lub to dwupokojowe na czwartym, są najlepiej umeblowane i okna wychodzą na ogród, jest cisza i spokój. Które najpierw chciałby Pan ujrzeć?
- Pierwsze piętro, na prawo od schodów, inne mnie nie interesują – zdecydowanie odparł mężczyzna.
Ciekawe, o tym akurat nie wspominałem - pomyślał staruszek, a na głos rzekł:
- Ale, ale to jest najskromniejsze ze wszystkich – mówiąc to wymownie popatrzył na wypielęgnowane obuwie stojącego i nienagannie wyprasowane kantki spodni – raczej tam się Panu nie spodoba.
- To ja ocenię co mi się spodoba – oschło rzucił przybyły – tylko to mieszkanie mnie interesuje.- zdecydowany ton i szybko wypowiadane słowa sprawiły, że obcy akcent mężczyzny stał się jeszcze bardziej wyczuwalny.
- Dobrze – odrzekł z rezygnacją starzec – nasz klient nasz pan, hi,hi,hi, standard tego mieszkania może Pana zaskoczyć, hi, hi.
- Nie jestem wymagający.
- Niech Pan chwilę zaczeka, narzucę coś na grzbiet. Zimno dzisiaj.
*
Stojąc przed drzwiami z numerem 8, dozorca starł rękawem krople potu z czoła.
- Niby tylko pierwsze piętro, a jednak człowiek może się zmęczyć.
- Tak, w Pana wieku trzeba uważać na zdrowie, proszę dać klucze, ja otworzę – ze zniecierpliwieniem rzekł mężczyzna, patrząc jak staruszek próbuje rozdzielić klucze zgrabiałymi dłońmi.
- A proszę, proszę.
Mężczyzna oparł parasol o futrynę drzwiową i zabrał klucze z drżącej ręki starca. Po kilkunastu sekundach kręcenia w starym zamku, drzwi rozwarły się i oczom ich ukazało się wnętrze, z lekko przykurzonymi meblami.
- W tym mieszkaniu mało kto chce mieszkać, cenę ma najlepszą ze wszystkich, ale od ulicy jest tak potworny hałas, że nikt tu nie wytrzymuje - relacjonował, oprowadzając po wnętrzu stróż.
- Dla mnie będzie w sam raz – kącikiem ust uśmiechnął się przybysz.
- Jak Pan chce, w sumie to dobry lokal – zaczął wychwalać starzec –